RSS

Głos wołającego na pustkowiu

16 Gru

Na samym początku wędrówki Jezusa, na początku jego misji nauczania ludzi Prawa Bożego, miało miejsce znaczące zdarzenie, chrzest. Zanim to jednak nastąpiło i zanim Jezus rozpoczął nauczać, został posłany przed niego anioł Boga pod postacią Jana.Oto Ja posyłam przed twym obliczem Mego anioła, który przygotuje twoją drogę przed tobą.” (Ml 3,1). Tak też Jan został posłany przez Boga przed Jezusa aby przygotować dla niego lud (czyli właśnie ‘drogę Pana’, bo czymże stąpał Jezus jeśli nie drogą nawracania ludzi), poprzez chrzest – symboliczne oczyszczenie z grzechów, symbol nowego życia, drugiej szansy, kolejnego początku. „Głos wołającego na pustkowiu: Przygotujcie drogę Pana, czyńcie proste Jego ścieżki.” (Iz 40,3). Chrzciciel zwiastował nadejście Pana słowami: „Skruszcie się, albowiem zbliżyło się Królestwo Niebios.” (Mt 3,2). Niewątpliwie zbliżenie to nastąpiło poprzez przyjście na świat Jezusa i bliski początek jego nauczania, a więc poprzez zstąpienie na ziemię samego Słowa Bożego. Jan był więc tym, który wołał na pustkowiu, zarówno tym metaforycznym, czyli w miejscu pozbawionym dobra, jak i dosłownym, materialnym pustkowiu Judei.

W Janie objawia się boska nauka, ewidentny wyraz tego dają treści głoszone przez niego nad Jordanem. Nauka janowa pokrywa się z późniejszą nauką Jezusa, który głosił odpuszczenie grzechów poprzez skruchę, zadośćuczynienie bliźniemu i poprawę. Tak też Jan mówił do Żydów: „Rodzaju żmijowy, kto wam pokazał żebyście uciekali przed nadchodzącym gniewem? Wydawajcie więc, owoce godne skruchy; i nie zacznijcie mówić sami w sobie: Mamy ojca Abrahama; bowiem powiadam wam, że Bóg, z tych kamieni może wzbudzić dzieci Abrahamowi. Zaś teraz, do korzenia drzew przyłożona jest i siekiera. Zatem każde drzewo, które nie wydaje szlachetnego owocu, zostaje wycinane i w ogień wrzucane. Więc tłumy pytały go, mówiąc: Co zatem, mamy uczynić? A odpowiadając, rzekł im: Kto ma dwie suknie – niech odstąpi temu, co nie ma; a kto ma pokarmy niechaj czyni tak samo. Ale przyszli także celnicy, by być ochrzczeni, i powiedzieli do niego: Nauczycielu, co mamy uczynić? A on do nich powiedział: Nie ściągajcie ani jednej należności więcej, ponad wam nakazane. Pytali go także ci, którzy byli żołnierzami, mówiąc: Co my mamy uczynić? Zatem do nich powiedział: Nikogo nie przetrząsajcie, ani nie szantażujcie, lecz zadawalajcie się waszymi żołdami.” (Łk 3,7-14).

Sam początek tej wypowiedzi pokazuję iż Jan, jak później Jezus, wypowiadał słowa Prawdy płynące od Boga. Już na początku tej wspaniałej wędrówki, zanim jeszcze zostaliśmy uraczeni pierwszymi naukami samego Jezusa, spłynęła na nas Prawda, odwieczne prawo siewu i zbioru. Nie dokona się odpuszczenie grzechów, a więc wymazanie skutków stworzonych przez nasze przyczyny, póki nie wydamy dobrych owoców. Aby uzyskać odpuszczenie należy więc naprawić szkody wyrządzone przez nasz grzech, pojednać się z bliźnim, którego skrzywdziliśmy, wyrazić prawdziwą, niezakłamaną skruchę i wydać owoc poprawy, lepsze życie w Bogu.

Kolejnym pouczeniem płynącym z powyższych słów jest kwestia pychy. Jan przestrzega Żydów by nie pokładali nadziei w swym kulturowo-religijnym dziedzictwie, w tym wypadku w ich praojcu Abrahamie. Jan uprzedza słowa zgromadzonego ludu, który jak czytamy w dalszych rozdziałach Ewangelii, wielokrotnie w pysze powoływał się na Abrahama, Mojżesza i innych, sądząc iż sam fakt pochodzenia od nich uczynił ich lepszymi ludźmi, którzy nie muszą obawiać się niczego, gdyż posiadają łączników u Boga, którzy zapewnią im bezproblemową drogę do pojednania z Odwiecznym. Żydzi nie mogli się bardziej mylić. Chrzciciel ucina dywagacje na ten temat zanim zdążyły się one w ogóle rozpocząć, wskazując na nieskończoną potęgę Boga, który nieograniczony w swej wszechmocy, mógłby powołać do życia kamienie, które z łatwością zastąpiły by Żydów na miejscu synów Abrahama.

W dalszej części wypowiedzi Jana znajduje się nieco enigmatyczna nauka ukazująca nam dość niepokojącą metaforę. Zacznijmy jednak od słowa „gniew”, które pojawiło się na samym początku, a które we wcześniejszych rozważaniach pominęliśmy. Słowo to oznacza sąd, sąd jaki każdy człowiek wymierza sam sobie, nie nawracając się i nie spełniając boskiego Prawa. Każdy kto lekceważy nauki przekazane od Boga przez Jezusa będzie cierpiał na skutek zebranego siewu. Takie bowiem jest odwieczne Prawo, każdy zbiera skutki swojego siewu. Nie da się uciec od własnego sądu. Jedynymi sposobami aby go uniknąć są wspomniane wcześniej skrucha, zadośćuczynienie, pojednanie i wydanie dobrych owoców poprzez swoje życie w Prawdzie. Wszystko to co włożymy w siebie, w swoją duszę, będziemy nosić ze sobą aż do momentu zbioru. Chodzi tutaj zarówno o dobre jak i złe przyczyny. Będziemy je nosić w sobie aż przyjdzie czas by przerodziły się one w skutki. Najprościej mówiąc, to jak żyjemy tu i teraz ma wpływ na to co spotka nas w przyszłości i/lub w kolejnym życiu. To właśnie jest ten tajemniczy gniew, jest on symbolem powracających do nas złych uczynków, których dopuściliśmy się na przestrzeni lat.

Kolejną kwestią jest symboliczne ścięcie drzewa nie przynoszącego dobrych owoców. Ta, jak już wspomniałem, nieco enigmatyczna nauka ma dość proste i oczywiste wyjaśnienie. Oczywiście nie chodzi tutaj o straszliwe męki czy jakiekolwiek tortury w żarze ognia piekielnego. Sensem tej janowej wypowiedzi jest po raz kolejny prawo siewu i zbioru, które tym bardziej uwidacznia się na powyższym przykładzie. Siekiera sama w sobie symbolizuje wspomniane Prawo. Ścięcie drzewa jest momentem zbioru. Drzewo to symbol człowieka, który nie żałuje z grzechy i nie czyni niczego by naprawić wyrządzone szkody. Ogień natomiast to oczyszczenie, skutek, dopełnienie Prawa, efekt naszych działań, a więc cierpienie, które sprowadzamy na siebie nieodpokutowanym czynem.

Dusza człowieka prędzej czy później oczyszcza się ze wszystkiego co złe. Jeśli człowiek nie uprzedzi Prawa przyczyny i skutku, poprzez wcześniej wspomniane czynności, to to Prawo dosięgnie go i swym ‘oczyszczającym ogniem’ uczyni to czego człowiek sam nie zrobił (chociaż mógł), da ujście złu, z tą różnicą iż zrobi to poprzez cierpienie. Cierpienie jest bowiem odebraniem zła, które się spowodowało.

Dalej Jan odpowiada na pytania zebranego ludu. Co mamy czynić nauczycielu? Mimo iż Jezus jest już blisko i Jego nauka odpowie na te i inne pytania, Jan podejmuje się odpowiedzi i po raz kolejny, odpowiadając w duchu nauk Jezusa, pokazuje iż działa z woli Boga. Chrzciciel wyjawia największą tajemnice boskiego Prawa, największą i zarazem najprostszą. Boskim Prawem jest bowiem miłość, w tym przypadku miłość do bliźniego. Oddaj więc potrzebującym to co sam masz w nadmiarze, dziel się darami życia, trudami swojej pracy, zwłaszcza jeśli przynosi ci ona korzyści większe niż potrzeby. Bądź uczciwy, dobry i wyrozumiały, w szczególności jeśli wykonujesz pracę, od której zależą losy innych, czy to losy materialnego majątku, czy też losy ich życia.

Tak nauczał Jan nad Jordanem, tak też nauczał w późniejszym czasie sam Jezus. Sprawiedliwość, dobroć, miłość do bliźniego oraz rezygnacja z nadmiernych dóbr materialnych, to wszystko jest sednem boskiej nauki, to także jest wyznacznikiem, zapewnieniem iż dany prorok, nauczyciel czy mędrzec naucza z woli Boga. Takie jest bowiem boskie Prawo, jest ono proste, nie narzuca niezrozumiałych, skomplikowanych, dogmatycznych reguł. Boże Prawo daje zasady jasne i zrozumiałe, zasady dla każdego człowieka, zarówno wierzącego jak i ateisty, bowiem boskie Prawo jest uniwersalnym prawem moralnym, nie prawem religijnym! Nigdy, przenigdy nie można pozwolić narzucić sobie praw religijnych, które wykraczają poza uniwersalne prawo moralne, bowiem Bóg jest w miłości, nie w dogmatach.

————————————-

Creative Commons License

 
5 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 16 grudnia 2012 w Interpretacje

 

Tagi: , , , , , , , , , , ,

5 responses to “Głos wołającego na pustkowiu

  1. poziomkislow1

    16 grudnia 2012 at 11:17

    „bowiem Bóg jest w miłości, nie w dogmatach.” – I to jest prawda, o której bardzo często zapominamy. Można bowiem dużo opowiadać o Nauczycielu, można czytywać Słowo, można studiować teologię, można buszować wśród liter praw i mądrych ksiąg. Można… i można wciąż być daleko od Niego. Poznać Nauczyciela to nie wiedza o Nim. Jego spotkać i poznać możemy w naszej codzienności, słuchając uważnie Słowa i kierując się Jego Prawdą. I ważne.. Pismo nie jest zbiorem praw i Pismo nie mówi co mamy robić, ale kim mamy być. A kim mamy być ? Jego uczniem.

     
    • Matt

      16 grudnia 2012 at 11:20

      W tym jest piękno nauk Jezusa, a także coś niesamowicie ciekawego, gdyż można zatwardziale nie wierzyć w Boga, ale jednocześnie będąc dobrym człowiekiem można być bliżej Niego niż jest niejeden ‚wierzący z nazwy’ 🙂

       
  2. poziomkislow1

    16 grudnia 2012 at 11:26

    Staram się nie nakładać ludziom „etykiet” w stylu wierzący/niewierzący, agnostyk itd. Nie nazwa bowiem jest ważna. Poza tym w dzisiejszym świecie jest moda na przeróżne dziwne stwory słowne „wierzący nie praktykujący” czy też „ niewierzący praktykujący”. Ale prawda jest taka jak piszesz. Wiele osób deklarujących się jako osoby wierzące jest daleka od prawdy. Ich wiara wpisana jest tylko w obrzędowość o zapachu tradycji. Nic więcej. Takim ludziom często trudno nazwać coś po imieniu. Dla nich wziąć sobie z biura papier to nie kradzież ale radzenie sobie, czy też wykorzystywanie sytuacji, zaradność.
    Przede wszystkim trzeba być człowiekiem. A o to coraz trudniej dzisiaj. Mnogość ludziów.. ale o człowieka coraz trudniej.

     
    • Matt

      16 grudnia 2012 at 11:30

      Racja, racja. Też zatrważające jest iż po blisko dwóch tysiącach lat masa ludzi zachowuje się dokładnie jak Żydzi za czasów Jezusa. Bez najmniejszej pokory myślą iż posiadają jedyną słuszną prawdę i nikt inny nie ma racji, co gorsza samo posiadanie tej „prawdy” już wg nich zapewnia im zjednoczenie z Jedynym.

       

Dodaj komentarz